sobota, 20 czerwca 2015

Boston


Od piątku jestem z hostami w Bostonie, którzy właśnie bawią się na weselu przyjaciół. Ja czuwam nad małym i żeby zaraz nie zasnąć piszę króciutką notkę i wstawiam dużo zdjęć. Dzisiaj się cieszę, że śluby tutaj są takie krótkie ;P
Na szczęście poranek miałam wolny, więc wybrałam się na spacerek po Bostonie, który mnie zachwycił ;)













A co powiecie na Święta Bożego Narodzenia w czerwcu? Takie rzyczy tylko w Hameryce ; D



czwartek, 11 czerwca 2015

Mecz bejsbola

W zeszłą niedziele około 200 au pairek z okolic NYC 
spotkało się na meczu bejsbola na stadionie Jankesów. Mnie też nie mogło zabraknąć ;) Pierwszy raz byłam na takim meczu. Stadion zrobił na mnie pozytywne wrażenie, ale sama gra...hmm Moze gdybym lepiej znała zasady to byłoby to bardziej emocjonujące ;D Nie mniej jednak dobrze się bawiłam.

Stadion z zewnątrz

Jak widać był pełen

Mistrz drugiego planu;D


Dwie Sylwie i ja. Wszystkie au pair w cenie biletu dostały czapeczki ;)

                                   Itzen też tam była ;)


Po meczu grzechem byłoby nie pospacerować po NYC


Na koniec zdradzę Wam, że 17 lipca zaczynam wakacje!! Chyba kroi się jakiś trip LA, Las Vegas, Grand Canyon i te sprawy. Szczegóły wkrótce ;D





poniedziałek, 8 czerwca 2015

Amerykańskie wesele cz.2


Na salę wchodzili najpierw goście, później druhny i drużbowie. Na koniec wywołano parę młodą, która wkroczyła na parkiet tanecznym krokiem do piosenki Bruno Marsa "Marry you"
Każdy miał przydzielony stolik.
Ja siedziałam z przyjaciółmi młodego ze szkoły.

Stoły okrągłe tak jak na filmach <3
Nie uginały sie pod cieżarem jedzenia, były na nich tylko stroiki i plastikowe sztućce (u nas chyba byłoby to nie do pomyślenia).
Na wejście przekąska w postaci krakersów, później obiad w formie bufetu (talerze też plastkiowe)
Nie wyjechano z wielkim tortem dla wszystkich gosci o 12 w nocy. Młodzi po obiedzie sami podzielili się małym torcikiem, po czym goście zaczęli stukać sztućcami w szklanki na znak, że mają się pocałować.  Ze słodkości były jeszcze babeczki.

Na stołach nie stały butelki z wódką,  tak jak u nas w Polsce. Po alkohol podchodziło się do baru. Nikt nie wychodził z wesela na czterech. Wszyscy byli raczej trzeźwiutcy :D
Może dlatego goście prawie w ogóle nie tańczyli.
A jak już to na pewno nie w parach na trzy (wiecie o co mi chodzi) xd 
O tylko tak jak na zdjęciu poniżej

Były może z trzy piosenki do których wszyscy znali kroki. Takie jakby układy taneczne, ciekawie to wyglądało.
Gdyby jednak kogoś stopy zabolały to w łazience czekały japonki. Niektórzy już po dwóch tańcach zdejmowali buty. Jedna babka tańczyła na skarpetkach ;D Ogólnie goście wyglądali elegancko, panie w sukienkach, panowie w graniakach. 

W Polsce wiadomo bawimy się cała noc, a niekiedy jeszcze na drugi dzień.  Tutaj wesele zaczęło się o 18 a skończyło o północy.  
Ogólnie syper było tego wszystkiego doświadczyć, zobaczyć na wlasne oczy, pobawić się wśród Amerykanów. No i spełniło się moje kolejne marzenie ;)

I jeszcze trochę zdjęć na dokładkę ;)







wtorek, 2 czerwca 2015

Amerykańskie Wesele

Postaram się pokrótce opisać jak wyglądało wesele, w którym miałam okazję uczestniczyć. Post będzie podzielony na części.
Ceremonia zaślubin trwała z jakąś godzinę.  Panią młodą do ołtarza prowadził ojciec, gdzie czekał już pan młody. Były czytania, kazania, kwestie czy bierzesz ją/jego za żonę/za męża. Ksiądz był bardzo radosny, wszyscy sie bujali jak śpiewali, a na tace nie zbierali.
 Nawet się zrymowało xd. Sam kościół z zewnątrz nie wyglądał za kościołem. Jak to moja mam stwierdziła "hmm wygląda jak basen" ;D


W środku prezentował się skromnie, co bardzo mi się podobało. Nie przepadam za tym całym przepychem, który panuje w polskich kościołach.

Ołtarz.

A co najbardziej mnie zaskoczyło to to, że w kościele były... łazienki ;D
Po mszy wszyscy udali się na przyjęcie weselne. 
Państwo młodzi odjechali samochodem, do którego przywiązane były puszki. Takie rzeczy widziałam tylko na filmach ;D


CDN.